Zacznijmy od tego, że dzisiejszy post będzie ze wszech miar egoistyczny. To ja chcę się dowiedzieć czegoś więcej o niezwykłym budynku stojącym na zakręcie w Stedze Małej - tuż przy drodze, po drodze do Górowa Iławeckiego. Wy, moi Drodzy, jesteście tym razem miłym dodatkiem do mojej samotnej podróży.
Kształtny prostopadłościan budowli zadziwia swoją frontową ścianą, udatnie łączącą kamień z cegłą. Całość zwieńczona krenelażem, podzielona arkadkowym fryzem, opaską gzymsów i rytmicznym układem ostrołukowych okien na poziome pasy, sprawia wrażenie jakby to jakaś pamiętająca stare czasy rezydencja przycupnęła na zakręcie, wypatrując nadciągających wrogów i prowadząc strategiczny "monitoring" okolicy.
A tymczasem to na co patrzymy, to zaledwie jeden z folwarcznych budynków zespólu parkowo-pałacowego, który niegdyś znajdował się tutaj, w miejscowości Klein Steegen. Majątek ten po wojnie stał się bazą dla jednego z Państwowych Gospodarstw Rolnych, a obecnie wieś dzieli los wielu podobnych wsi popegeerowskich, opustoszałych i nieco sennych.
Stega Mała (Klein Steegen) do XVII wieku stanowiła jeden majątek ze Stegą Wielką i kilkoma innymi miejscowościami. Te szlacheckie dobra do roku 1838 przechodziły z rąk do rąk, a właścicielami Klein Steegen były kolejno rodziny: von Kottwitz, von Sack, von Kreutzen, von Tettau a w końcu, drogą małżeństwa, von Massow. To właśnie major Anton von Massow pobudował nieistniejący już, kryty szarawym łupkiem, jednopiętrowy, barokowy dwór z mansardowym dachem.
Na początku XIX wieku jako właściciele bądź dzierżawcy Stegi Małej wymieniani byli m.in.: Friedrich Tulke i pani Krieger. Coraz bardziej odczuwalny był jednak brak gospodarza, który poświęciłby energię i fundusze, by znów doprowadzić majątek do rozkwitu. I tak było do roku 1836, gdy dobra Stega Mała z folwarkami Sophienhof, Wilhelmsberg, Louisenhof znalazły się w rękach Carla Friedricha Müllera. Dwa lata później dołączył on do dóbr majątek Stega Wielka z folwarkami Hoppendorf i Gottesgnade. Po ponad 200 latach Stega Mała i Stega Wielka znalazły się znów w tych samych rękach. W roku 1861 rodzina Müllerów otrzymała dziedziczny tytuł szlachecki i odtąd, jako rodzina von Steegen, aż do 1945 roku gospodarzyła w Stedze Małej. A rodzina to była niezwykle barwna. Warto zatem przypomnieć kilku gospodarzy Stegi, zaczynając od Carla Friedricha Müllera (1792-1859), pierwszego pana z rodu gospodarzącego w Stedze.
Carl Friedrich Müller pochodził z Pomorza, a majątku dorobił się poprzez huty. Zaczynał dmuchając szkło i nie mając prawie nic. Potem, w wydzierżawionym majątku Heinrichsbruch, wybudował hutę szkła, w której produkował butelki, eksploatując drewno z okolicznych lasów. Swe produkty wysyłał do Królewca, skąd przywoził stłuczkę szklaną do przetopienia. Po wygaśnięciu dzierżawy Heinrichsbruch, kolejną hutę otworzył w folwarku Gottesgnade, należącym do majątku Stega Wielka. Dzięki wyrobom szklanym Carl dorobił się majątku, który zainwestował w swoją gospodarkę. Do Stegi Małej sprowadził rodziców: Annę Christinę i Johanna Friedricha, miłośnika zwierząt, który w przydworskim sadzie trzymał oswojone sarny i zające.
W 1858 roku dobra Stega Mała przejął syn Carla Friedricha - Oskar Friedrich Albert Müller (1837-1897), który okazał się świetnym zarządcą. To on, jako pierwszy w okolicy, hodował bydło mleczne, chował też wojskowe konie - remonty, a w jednym ze stawów - karpie. Zagospodarował całe połacie lasu. Oskar też pozostawił opowieści o duchu Stegi, szarej, przyjaznej damie, która pojawiała się w jednym z pomieszczeń dworu, czytała, pracowała a nawet prowadziła konwersacje. Szara dama była widziana i słyszana nie tylko przez pana na Stedze, ale i przez innych mieszkańców dworu.
Oskar zmarł nagle na udar, w dworcowej poczekalni. Z jego odejściem nie mogła się pogodzić, wcześniej radosna i pełna energii, żona - Minna. W roku tragicznej śmierci ojca, majątek, liczący wówczas ponad 1700 hektarów, przejął syn Oskara - Oskar Friedrich Rudolf von Steegen (1873-1918). Niedługo jednak Oskar syn doglądał majątku swoim gospodarskim okiem. Śmierć zabrała go nagle w wieku 45 lat. Miejscowi wspominali jednak długo jakim był wyśmienitym gospodarzem, a w pamięci pozostał widok Oskara przemierzającego okolicę w zaprzęgu, ciągniętym przez 4 piękne konie o charakterystycznych imionach: Kier, Pik, Trefl i Karo.
Krótkie rządy Oskara Friedricha w Stedze przypadły na trudne czasy, Na początku XX wieku okolice nawiedziła plaga brudnicy mniszki, która spowodowała konieczność wycinki znacznych połaci lasu. Gwałtowne burze śnieżne, powaliły dalszą część lasu. Do transportu wycinanych drzew Oskar wybudował nawet prywatną kolejkę.
Niezwykła inicjatywą Oskara była również budowa w latach 1902-1903 ponad dwumetrowej wysokości ogrodzenia dla zwierząt, obejmującego teren około 4 tysięcy morg. Tam, ragnąc wyhodować stado idealne, sprowadził jelenie: 5 byków i 2 łanie ze Spały. Dla odświeżenia krwi kolejne zwierzęta sprowadzał z Puszczy Rominckiej. Do 1920 roku stado zwierzyny płowej w Stedze liczyło ok 120 sztuk. Gdy jednak zniszczone ogrodzenie wymagało kosztownej naprawy, zwierzęta rozpierzchły się po okolicznych lasach.
Za Oskara do Stegi dotarła nowoczesność. W 1901 roku zainstalowano telefon, a w 1912 w dworze zapalono pierwsze elektryczne światło. Oskar pobudował też nowoczesne budynki mieszkalne i gospodarcze, m.in.: stajnie dla koni pociagowych, zaprzęgowych i pod wierzch, tzw. zameczek myśliwski i leśniczówkę. Był rodzinną legendą, nie tylko pomnożył majątek, ale też w wieku 32 lat wybrał się na ekspedycję polarną, z której przywiózł ustrzelonego niedźwiedzia polarnego. Wypreparowany niedźwiedź stanął w holu w Stedze, wzbudzając zrozumiałe zainteresowanie gości. W 1914 roku Oskar stanął na czele oddziału kirasjerów, a za udział w kampanii wojennej otrzymał Krzyż Żelazny. Potem służył m.in.: w Tylży i w Giżycku.
Po przedczesnej śmierci Oskara, w trudnych czasach po I wojnie światowej, rządy w majątku przejęła Susanne Klara Magdalena von Steegen (z domu Zitzewitz, 1978-1945), jego żona. Gospodarowała dzielnie, wychowując przy tym trójkę niepełnoletnich dzieci. Ciężka to była próba, ale obowiązkowa, pracowita, pobożna i praktyczna Susanne sprostała temu wyzwaniu, choć wykorzystała wówczas rodzinny fundusz rezerwowy i musiała sprzedać część dóbr. Susanne spotkała okrutna śmierć w kwietniu 1945 roku na Pomorzu.
Ostatnim przedwojennym właścicielem dóbr Stega Mała był Otto Oskar von Steegen, zwany Ottokarem (1906-1970), najstarszy syn Oskara Friedricha Rudolfa i Susanne, który przejął majątek w roku 1929 roku. Inteligentny i utalentowany pan na Stedze pisał, rysował i muzykował. Był zapalonym myśliwym. Ranny w czasie wojny, został zakwalifikowany jako niezdolny do dalszej służby wojskowej. Zmarł w 1970 roku w Bad Schwartau.
Teraz wielu kierowców zwalnia na zakręcie w Stedze Małej, powód jest jednak prozaiczny... remont drogi. Ja jednak mam nadzieję, że Wy podążając w stronę Górowa Iławeckiego i mijając kamienno-ceglanego folwarcznego "strażnika" na zakręcie, pomyślicie o radzącej sobie z przeciwnościami losu Susanne von Steegen, czy o Johannie Friedrichu i jego oswojonych zającach w przydworskim sadzie. Aby Waszą podróż w przeszłość uczynić bardziej namacalną, zapraszam na stronę potomka rodziny von Steegenów, Carla Friedricha, który zamieścił na niej rodzinne fotografie sprzed lat i którego opisy były bezcennym źródłem pzy pisaniu tego krótkiego posta (www.skomand.jimdo.com/bildergalerie/).
Stega Mała (Klein Steegen) do XVII wieku stanowiła jeden majątek ze Stegą Wielką i kilkoma innymi miejscowościami. Te szlacheckie dobra do roku 1838 przechodziły z rąk do rąk, a właścicielami Klein Steegen były kolejno rodziny: von Kottwitz, von Sack, von Kreutzen, von Tettau a w końcu, drogą małżeństwa, von Massow. To właśnie major Anton von Massow pobudował nieistniejący już, kryty szarawym łupkiem, jednopiętrowy, barokowy dwór z mansardowym dachem.
Na początku XIX wieku jako właściciele bądź dzierżawcy Stegi Małej wymieniani byli m.in.: Friedrich Tulke i pani Krieger. Coraz bardziej odczuwalny był jednak brak gospodarza, który poświęciłby energię i fundusze, by znów doprowadzić majątek do rozkwitu. I tak było do roku 1836, gdy dobra Stega Mała z folwarkami Sophienhof, Wilhelmsberg, Louisenhof znalazły się w rękach Carla Friedricha Müllera. Dwa lata później dołączył on do dóbr majątek Stega Wielka z folwarkami Hoppendorf i Gottesgnade. Po ponad 200 latach Stega Mała i Stega Wielka znalazły się znów w tych samych rękach. W roku 1861 rodzina Müllerów otrzymała dziedziczny tytuł szlachecki i odtąd, jako rodzina von Steegen, aż do 1945 roku gospodarzyła w Stedze Małej. A rodzina to była niezwykle barwna. Warto zatem przypomnieć kilku gospodarzy Stegi, zaczynając od Carla Friedricha Müllera (1792-1859), pierwszego pana z rodu gospodarzącego w Stedze.
Carl Friedrich Müller pochodził z Pomorza, a majątku dorobił się poprzez huty. Zaczynał dmuchając szkło i nie mając prawie nic. Potem, w wydzierżawionym majątku Heinrichsbruch, wybudował hutę szkła, w której produkował butelki, eksploatując drewno z okolicznych lasów. Swe produkty wysyłał do Królewca, skąd przywoził stłuczkę szklaną do przetopienia. Po wygaśnięciu dzierżawy Heinrichsbruch, kolejną hutę otworzył w folwarku Gottesgnade, należącym do majątku Stega Wielka. Dzięki wyrobom szklanym Carl dorobił się majątku, który zainwestował w swoją gospodarkę. Do Stegi Małej sprowadził rodziców: Annę Christinę i Johanna Friedricha, miłośnika zwierząt, który w przydworskim sadzie trzymał oswojone sarny i zające.
W 1858 roku dobra Stega Mała przejął syn Carla Friedricha - Oskar Friedrich Albert Müller (1837-1897), który okazał się świetnym zarządcą. To on, jako pierwszy w okolicy, hodował bydło mleczne, chował też wojskowe konie - remonty, a w jednym ze stawów - karpie. Zagospodarował całe połacie lasu. Oskar też pozostawił opowieści o duchu Stegi, szarej, przyjaznej damie, która pojawiała się w jednym z pomieszczeń dworu, czytała, pracowała a nawet prowadziła konwersacje. Szara dama była widziana i słyszana nie tylko przez pana na Stedze, ale i przez innych mieszkańców dworu.
Oskar zmarł nagle na udar, w dworcowej poczekalni. Z jego odejściem nie mogła się pogodzić, wcześniej radosna i pełna energii, żona - Minna. W roku tragicznej śmierci ojca, majątek, liczący wówczas ponad 1700 hektarów, przejął syn Oskara - Oskar Friedrich Rudolf von Steegen (1873-1918). Niedługo jednak Oskar syn doglądał majątku swoim gospodarskim okiem. Śmierć zabrała go nagle w wieku 45 lat. Miejscowi wspominali jednak długo jakim był wyśmienitym gospodarzem, a w pamięci pozostał widok Oskara przemierzającego okolicę w zaprzęgu, ciągniętym przez 4 piękne konie o charakterystycznych imionach: Kier, Pik, Trefl i Karo.
Krótkie rządy Oskara Friedricha w Stedze przypadły na trudne czasy, Na początku XX wieku okolice nawiedziła plaga brudnicy mniszki, która spowodowała konieczność wycinki znacznych połaci lasu. Gwałtowne burze śnieżne, powaliły dalszą część lasu. Do transportu wycinanych drzew Oskar wybudował nawet prywatną kolejkę.
Niezwykła inicjatywą Oskara była również budowa w latach 1902-1903 ponad dwumetrowej wysokości ogrodzenia dla zwierząt, obejmującego teren około 4 tysięcy morg. Tam, ragnąc wyhodować stado idealne, sprowadził jelenie: 5 byków i 2 łanie ze Spały. Dla odświeżenia krwi kolejne zwierzęta sprowadzał z Puszczy Rominckiej. Do 1920 roku stado zwierzyny płowej w Stedze liczyło ok 120 sztuk. Gdy jednak zniszczone ogrodzenie wymagało kosztownej naprawy, zwierzęta rozpierzchły się po okolicznych lasach.
Za Oskara do Stegi dotarła nowoczesność. W 1901 roku zainstalowano telefon, a w 1912 w dworze zapalono pierwsze elektryczne światło. Oskar pobudował też nowoczesne budynki mieszkalne i gospodarcze, m.in.: stajnie dla koni pociagowych, zaprzęgowych i pod wierzch, tzw. zameczek myśliwski i leśniczówkę. Był rodzinną legendą, nie tylko pomnożył majątek, ale też w wieku 32 lat wybrał się na ekspedycję polarną, z której przywiózł ustrzelonego niedźwiedzia polarnego. Wypreparowany niedźwiedź stanął w holu w Stedze, wzbudzając zrozumiałe zainteresowanie gości. W 1914 roku Oskar stanął na czele oddziału kirasjerów, a za udział w kampanii wojennej otrzymał Krzyż Żelazny. Potem służył m.in.: w Tylży i w Giżycku.
Po przedczesnej śmierci Oskara, w trudnych czasach po I wojnie światowej, rządy w majątku przejęła Susanne Klara Magdalena von Steegen (z domu Zitzewitz, 1978-1945), jego żona. Gospodarowała dzielnie, wychowując przy tym trójkę niepełnoletnich dzieci. Ciężka to była próba, ale obowiązkowa, pracowita, pobożna i praktyczna Susanne sprostała temu wyzwaniu, choć wykorzystała wówczas rodzinny fundusz rezerwowy i musiała sprzedać część dóbr. Susanne spotkała okrutna śmierć w kwietniu 1945 roku na Pomorzu.
Ostatnim przedwojennym właścicielem dóbr Stega Mała był Otto Oskar von Steegen, zwany Ottokarem (1906-1970), najstarszy syn Oskara Friedricha Rudolfa i Susanne, który przejął majątek w roku 1929 roku. Inteligentny i utalentowany pan na Stedze pisał, rysował i muzykował. Był zapalonym myśliwym. Ranny w czasie wojny, został zakwalifikowany jako niezdolny do dalszej służby wojskowej. Zmarł w 1970 roku w Bad Schwartau.
Teraz wielu kierowców zwalnia na zakręcie w Stedze Małej, powód jest jednak prozaiczny... remont drogi. Ja jednak mam nadzieję, że Wy podążając w stronę Górowa Iławeckiego i mijając kamienno-ceglanego folwarcznego "strażnika" na zakręcie, pomyślicie o radzącej sobie z przeciwnościami losu Susanne von Steegen, czy o Johannie Friedrichu i jego oswojonych zającach w przydworskim sadzie. Aby Waszą podróż w przeszłość uczynić bardziej namacalną, zapraszam na stronę potomka rodziny von Steegenów, Carla Friedricha, który zamieścił na niej rodzinne fotografie sprzed lat i którego opisy były bezcennym źródłem pzy pisaniu tego krótkiego posta (www.skomand.jimdo.com/bildergalerie/).
Dojazd: obiekt znajduje się na zakręcie, tuż przy drodze do Górowa Iławeckiego z miejscowości Lelkowo, nie sposób go przeoczyć; można zrobić sobie również wycieczkę rowerową z Górowa do Stegi (to zaledwie 14 km. mało ruchliwą, asfaltową drogą);
Postój: jadąc drogą do Górowa, minąwszy budynek, po prawej stronie, tuż obok sklepu, można zaparkować zarówno samochód osobowy, jak i większy pojazd;
Rekomendacja: dobrze zatrzymać się tu na chwil kilka przy okazji wyprawy w kierunku Górowa Iławeckiego, budynek ma zamurowane otwory okienne i drzwiowe na parterze, nie nadaje się do eksploracji, ale warto obejść go dookoła, zrobić zdjęcia i.... zapamiętać, dopóki jeszcze istnieje (3/6);
Uwaga: chcąc obejść obiekt warto mieć na nogach dobre, sportowe buty i uważać na dziury i nierówności terenu (dobrze się domyślacie, nie uważałam), uważać trzeba również na osy lub szerszenie (nie sprawdzałam, kto jest lokatorem 2 pokaźnych gniazd pod gzymsem, miłość do zabytków i chęć dzielenia się wiedzą też ma swoje granice); obejście wkoło tylko dla miłośników mocnego "uścisków" pokrzyw.